Całą niedzielę spędziliśmy w Maladze – mieście w południowej Hiszpanii, dugim po Sewilli co do wielkości. Miejsce to, położone nad Morzem Śródziemnym a u podnóża Gór Betyckich,
przywitało nas 22 stopniami w cieniu i zapachem wakacji. Udało nam się odwiedzić kilka ciekawych miejsc, z których na pewno warto wymienić:
– twierdzę Alcazaba, czyli arabską pałacowo-obronną fortyfikację wzniesioną w XI wieku,
która aktualnie uważana jest za najlepiej zachowaną twierdzę Maurów w Hiszpanii;
– zamek Gibralfaro wzniesiony przez muzułmańskiego władcę Granady w XIV wieku;
– katedrę w Maladze tj. piękny renesansowy kościół;
– Dom Narodzin Pabla Picasso;
– port i latarnię w Maladze;
– plażę z cudnymi muszlami;
– Muzeum Motoryzacji i Mody;
– słynną restaurację El Pimpi.
Muzea sztuki były już niestety zamknięte, kiedy do nich dotarliśmy, ale z zewnątrz prezentują się bardzo okazale. Malaga – kolorowe choć przemysłowe miasto – jest zdecydowanie warte odwiedzenia.
Sobota z kolei była dla nas dniem relaksu, ale to wcale nie oznacza, że siedzieliśmy w hostelu. Po śniadaniu poszliśmy odwiedzić Archaeological Museum of Granada, znajdujące się tuż obok, a potem ruszyliśmy delektować się churros zatopionymi w wybornej, gęstej czekoladzie. Pycha!
Zobaczcie sami…
Uściski!