Miniony weekend był wyjątkowy. Zaczęło się w sobotę wyjazdem do Cork na bajeczną paradę z okazji Dnia Świętego Patryka (ang. Saint Patrick’s Day, irl. Lá ‚le Pádraig) – narodowego święta Irlandczyków. To, co się wtedy działo, trudno opisać w kilku słowach. Ulice pełne uśmiechniętych, ubranych na zielono ludzi, sprawiających wrażenie jednej wielkiej irlandzkiej, wielokulturowej rodziny. Sama parada to mieszanka kilkunastu nacji, cudownych barw i pozytywnej energii.
Niedzielę spędziliśmy w zimnym, choć pełnym cudnych odkryć, Dublinie. Miasto, będące dziś stolicą kraju, sięga swoją historią IX wieku, kiedy to Wikingowie założyli osadę na brzegu rzeki Liffey. Dublin jest największym miastem Zielonej Wyspy i charakteryzuje się dużym zagęszczeniem zabytków, które chętnie zwiedziliśmy.
Jedną z ważniejszych atrakcji jest Zamek Dubliński, który postawiono w miejscu oryginalnej warowni wikingów w latach 1208 – 1220, tuż po zdobyciu Irlandii przez Normanów. Dzisiaj jest jednym z ważniejszych budynków w stolicy, ale przez długie stulecia był symbolem brytyjskiej dominacji nad narodem irlandzkim.
Poza zamkiem i okazałym Ratuszem widzieliśmy imponujący gmach Poczty Głównej, który z historycznego punktu widzenia jest najważniejszym, obok zamku, budynkiem w mieście. Dlaczego? Podczas Powstania Wielkanocnego w 1916 roku tutaj właśnie mieściła się kwatera główna dowództwa zrywu. Brytyjczycy rozprawili się z powstańcami w sposób bezwzględny, centrum Dublina zostało prawie doszczętnie zniszczone, ale poczta ocalała. Po dziś dzień jej kolumny są pełne dziur i odprysków po kulach.
W pobliżu zamku mieliśmy również okazję zobaczyć ogromną, przepiękną Katedrę Kościoła Chrystusowego z 1172 roku.
Ponadto mieliśmy przyjemność wstąpić do Biblioteki Chestera Beatty’ego, w której znajdują się jego zbiory gromadzone przez 60 lat.
Poza tymi wszystkimi perełkami architektury podziwiać mogliśmy liczne dublińskie mosty, min. Seán O’Casey Bridge, O’Connell Bridge, Liffey Bridge czy Half Penny Bridge. Każdy z nich zupełnie inny i równie ciekawy.
Nastepnie znaleźliśmy się na O’Connell Street, jednej z głównych ulic Dublina. To właśnie w tym miejscu okazuje się, że Dublin to nie tylko stare zabytki, muzea, zamek, kościoły. Takim nowoczesnym symbolem Dublina jest Spire of Dublin lub oficjalnie nazwany „Monument of Light”, czyli 121 metrowa stożkowa iglica ze stali nierdzewnej, powstała w miejscu zniszczonego przez bombę w 1966 roku Filaru Nelsona, będąca nie tylko centralnym punktem miasta, ale także najwyższą rzeźbą na świecie.
Dublin kojarzony jest głównie z pubami z obszaru Temple Bar. Oczywiście, będąc tu nie mogliśmy ominąć tego miejsca. Ten najsłynniejszy, nadzwyczaj klimatyczny, irlandzki bar jest usytuowany na rogu dwóch uroczych, brukowanych uliczek. Tu tętni życie o każdej porze dnia i nocy, a najlepsi muzycy miasta prezentują swoje talenty.
Jak pub to dwa najsłynniejsze irlandzkie trunki… Irlandczycy są dumni ze słynnego piwa Guinness oraz swojej whiskey marki Jameson. Browar Guinessa to obiekt nie tylko związany z postacią inicjatora słynnej księgi, ale przede wszystkim znany z największej w Irlandii produkcji ciemnego piwa. Nie mogliśmy także ominąć Destylarni Jameson’a z 1780 roku. To tutaj mnisi opracowali szczegóły wytwarzania „wody życia”, bo tak wtedy mówiono na whiskey.
W poniedziałek, który w Irlandii był dniem wolnym, wybraliśmy się do Mizen Head, która znajduje się na krańcu Półwyspu Kilmore w hrabstwie Cork. Jest to najdalej wysunięty na południowy-zachód punkt w Irlandii, znany z dramatycznego krajobrazu klifowego. Głowa Mizena była dla wielu marynarzy pierwszym (lub ostatnim) widokiem Europy. Czubek półwyspu to prawie wyspa, odcięta przez głęboką przepaść, nad którą rozciąga się piękny most. Widok tych niesamowitych klifów, szmaragdowej wody i groźnie wyglądających skał na długo pozostanie w naszej pamięci. Z resztą jak pozostałe miejsca magicznej Irlandii.

Zapraszamy do galerii zdjęć tych niezwykłych miejsc.